wtorek, 20 stycznia 2015

Jak to było na początku... czyli Mark I



Witam,
Dzisiaj przekaże wam sylwetkę pojazdu pancernego uważanego za pierwszy czołg, a mianowicie Mark I:

                Mark I - pierwszy czołg gąsienicowy czołg brytyjski z okresu II wojny światowej. Czołg ten, posiadał 1 silnik gaźnikowy, 6-cylindrowy Daimler o mocy 105 KM, co dawało prędkość równą 6 km/h przy masie 26 t. Wyglądał bardziej na niszczyciela czołgów jakie znamy z WoTa niż na czołg. Jego kadłub miał kształt romboidalny co dawało mu swobodę w poruszaniu się bo trudnym terenie. Po dwóch stronach kadłuba zamontowane były "wieżyczki" z działami kal. 57 mm, które poruszały się jednak tylko w kierunkach prawo-lewo, ruch góra dół był ograniczony.

DANE TECHNICZNE:

HISTORIA:
                Pierwsze Marki powstały, gdy po próbach terenowych w styczniu 1916 roku, pojazd został skierowany do produkcji. Angielska nazwa czołgu - Tank oznaczająca zbiornik, została użyta, aby zmylić wywiad wroga. Dodatkowo zakamuflowano przedsięwzięcie, twierdząc oficjalnie, że zakłady produkują zbiorniki na zamówienie Rosji. W sumie wyprodukowano 150 tych czołgów, w 2 wersjach: z 2 armatami 57 mm i drugą, z 5 ciężkimi karabinami maszynowymi.

                Pierwszą oficjalnie udokumentowaną bitwą z udziałem czołgów Mark miała być bitwa nad Sommą 15 września 1916 roku. Na linię frontu dotarły tylko 32 czołgi, z czego 5 ugrzęzło w podmokłym terenie, a 9 uległo awarii. Pozostałe 18 wozów nie odegrało decydującej roli w przebiegu walk. Atakowały w znacznym rozproszeniu (w grupach po dwa, trzy wozy) na nieprzyjaznym terenie, pomimo to były zaskoczeniem dla Niemców. Generał Haig był jednak sceptycznie nastawiony do nowego wynalazku i nie spowodował szerszego i bardziej celowego wykorzystania czołgów. Okazało się to błędem, ponieważ ich pojawienie się na linii frontu zaskoczyło Niemców w równym stopniu, jak generała Haiga ich skuteczność. Gdy okazało się, że czołgi zrobiły we froncie wyrwę o szerokości kilkunastu kilometrów i głębokości kilkudziesięciu, wojska angielskie nie mogły wykorzystać powodzenia, ponieważ zaopatrzenie pozostało daleko w tyle i czołgi z braku amunicji wycofano na tyły.

BUDOWA:

                Pierwszy czołg był pojazdem niezwykle pojemnym. Męski model woził 334 pociski 57 mm, żeński woził 24.320 pocisków do karabinów maszynowych. W sterowaniu, przynajmniej w teorii, pomagać miał kompas morski, ale zamknięty w pancernej puszce, nie zawsze wskazywał odpowiedni kierunek. Za to głód załodze nie mógł grozić. Do dyspozycji mieli 16 bochenków chleba, 30 puszek z jedzeniem, ser, herbatę (ech, Ci Anglicy), cukier i mleko. Dodatkowo, czołg woził zapasowy kanister oleju silnikowego, biegowego, dwa mniejsze kanistry smarów oraz trzy puszki wody. Do tego apteczka pierwszej pomocy, dwa pudełka z amunicją do rewolweru, zapasowy karabin maszynowy Vickersa, dwie pary nożyc do cięcia zasieków i trzy flagi sygnalizacyjne. Wiele czołgów woziło na wózku dodatkowe beczki z benzyną. Pojazd wyposażony był ponadto w kilka lamp do oświetlenia wnętrza.


                Ekwipunek osobisty, przedstawiał się następująco: dwa hełmy z maską przeciwgazową, parę gogli, skórzany hełm, butelka wody i chlebak. Do tego broń osobista, rewolwery, z których można było strzelać przez specjalne otwory rozmieszczone w kadłubie. Był nawet otwór w dolnej części przedniego pancerza. Niektóre czołgi miały dziewiątego członka załogi właśnie do opiekowania się wspomnianymi otworami.


                Kierowca oraz dowódca mogli korzystać z małych peryskopów, przez które „podziwiali” najbliższą okolicę. Mieli też do dyspozycji klapy przednie. Kilka szczelin obserwacyjnych rozmieszczonych w sponsonach, na burtach oraz na przedzie czołgu dawały dodatkowe możliwości obserwacji terenu. Kończyło się to jednak z reguły ranami twarzy ciekawskiego czołgisty. Osłonięte szkłem nie dawały dobrej widoczności i były często roztrzaskiwane przez ogień przeciwnika. Niektóre pojazdy woziły jeszcze parę gołębi w koszu, lampę sygnalizacyjną oraz kabel telefoniczny o długości 90 metrów. Szybko z tego ostatniego zrezygnowano, ponieważ okazał się niepraktyczny.

Film przedstawiający tą bestię:




                Według mnie brytyjczycy odwalili kawał dobrej roboty, tworząc czołg Mark I. Oczywiście pewnie ktoś kiedyś wpadł by na ten pomysł i zrobił coś podobnego, ale i tak to Anglikom należy się uznanie w tej sprawie.
                W następnym artykule z serii "Coś o czołgach" opowiem kiedy i w jaki sposób ukształtowała się obecna budowa czołgów. Napiszcie w komentarzach, kto według was najbardziej przyczynił się do rozwoju ciężkiej broni pancernej.
Pozdrawiam

Miter121

1 komentarz:

  1. Tak, to kawal dobrej roboty z tymi tankami. Niemcy wtedy siedzieli w piaskownicy z tym tematem. Potem pchneli swoich 21 v-alek, ktore, gdyby dopracowali, byloby ciekawie. Ale nadrobili potem, jak wiadomo. Temat rzeka...

    OdpowiedzUsuń

Snow-Falling-Effect